lutego 07, 2015
Szczęśliwa przystań - Jill Shalvis
Po kolejnej części z serii o Lucky Harbor, Jill Shalvis awansowała do mojego top10 ulubionych autorów. Bardzo mi się spodobał styl jej pisania. Pomimo, że ogólny zarys fabuły nie jest czymś niezwykłym, to otoczka wokół niego jest bardzo dobra.Przy poprzedniej części opisałam Maddie jako kobietę po przejściach. Cofam to. Tara - główna bohaterka "Szczęśliwej przystani" odbiera jej to miano. Widzimy jak zmierza się ze swoimi duchami z przeszłości. Stara się zacząć wszystko od nowa, odcinając się od tego co było. Nie bardzo jej się jednak udaje, gdyż na jej drodze staje... ktoś kogo się nie spodziewała i nie widziała od wielu lat. I nie jest to przystojny Ford, żeglarz światowej klasy, ani jej były mąż Logan, który niby przypadkiem pojawił się w miasteczku. Tara jest rozdarta pomiędzy tym co mówi serce, a tym co podpowiada jej rozum.
W tej części czuć, że wydarzenia odbywają się w czasach współczesnych. Po pierwszej książce miałam wrażenie, że są lata 90-te, brakowało mi jakiegoś odniesienia do wydarzeń współczesnych, W "Szczęśliwej przystani" zabawne jest odkrycie Facebooka przez siedemdziesięcioletnią Lucille i jej obsesja na punkcje internetu. Nie wiem, czy było to zamierzone, ale właśnie wątek Facebooka stał się dość istotny.
Tym razem autorka postawiła nieco mniejszy nacisk na pikantne opisy, co jednak nadrobiła opisami złożonych relacji pomiędzy bohaterami. Mnie osobiście trochę zawiodły opisy rejsów i całego przygotowania do nich. Znam się dość troch na żeglarstwie i po prostu dostrzegam takie rzeczy. Może wynika to z niewiedzy osoby przekładającej tekst z angielskiego, trochę specjalistycznego słownictwa by się przydało. Jednak dla osób nie znających się żeglarstwie nie powinno to być przeszkodą by cieszyć się czytaniem. Ta część jest czymś podobnym i jednocześnie zupełnie innym niż poprzednia.
Czytaj TU o pierwszej części
Brak komentarzy: