Początek nowej serii fantasty, w której trzeba ruszyć w świat.
Beniamin Ashwood to to pierwszy tom serii o Beniaminie,
który jest piwowarem i jego życie kręci się wokół browaru. Naprawdę ujął mnie
ten pomysł. Do tej pory jego życie na wsi było bardzo proste ale to wkrótce ma
się zmienić, ponieważ po ataku demona na wioskę do jego zgładzenia zgłosiła się
pewna czarodziejka i mistrz miecza ze swoją kompanią. Niespodziewanie Beniamin
wyrusza w świat. Razem z nimi będzie podróżował przez wiele tygodni do Miasta,
aby jego przyrodnia siostra i tajemnicza podróżniczka z kompanii wstąpiły do
Sanktuarium w którym szkolą czarodziejki.
Prosty świat
Świat przedstawiony nie jest zbytnio skomplikowany. Wiązałam duże nadzieje z
tymi demonami, które widzimy na okładce i występowały w opisie książki, jednak
niestety pojawiały się epizodycznie. Jest to typowy quasi-średniowieczny świat z
rycerzami, złodziejami i czarodziejkami. Z przykrością muszę stwierdzić,
że autor kompletnie nie wykorzystał motywu magii. Została ona użyta dosłownie
jeden raz, a przecież całą drogę podróżowali z czarodziejką, więc to było dla
mnie bardzo dziwne.
Poczciwy piwowar, któremu wszystko się udaje.
Jeśli chodzi o bohaterów to Beniamin jest całkiem fajną postacią, ale mam z nim
pewien problem. W czasie podróży robił on strasznie głupie rzeczy. Nikt nigdy
go do pionu nie postawił. Jego kompania, czyli poważna czarodziejka czy groźny
mistrz miecza, wszyscy głaskali go po główce, szkolili, wyciągali z tarapatów,
a nawet pozwolili wziąć jakiegoś przybłędę ze sobą. To mi się tak kompletnie
nie kleiło... No powinien dostać chociaż parę razy po mordze. Beniamin jest
może uczciwy, ufny i nieznający świata, ale odniosłam wrażenie, że wszyscy się
do niego uśmiechali i zaprzyjaźniali od razu. To było dla mnie bardzo
nierzeczywiste i po jakimś czasie irytowało.
Opowieść drogi.
Widać, że jest to pewne wprowadzenie do jakiejś dłuższej historii. Tutaj
tematem głównym była droga i przygody które napotykali w poszczególnych
miastach mające związek z polityką, która była całkiem fajnie zarysowana.
Książka jest dość długa, ale bardzo przyjemnie się ją czytało i naprawdę widzę
w tej historii duży potencjał i mam nadzieję, że akcja się rozkręci w kolejnych
tomach. Jest to również powieść jednoliniowa. Towarzyszenia tylko i wyłącznie
Beniaminowi, a wielka szkoda bo moglibyśmy poznać szkolenie na czarodziejki
albo perspektywy innych bohaterów którzy byli bardzo ciekawymi postaciami.
Skąd te zachwyty?
Szczerze myślałam, że końcówka będzie dużo lepsza. Bo w sumie nie było żadnego
takiego kulminacyjnego momentu i dopiero kilka ostatnich stron obiecało mi
jakąś większą akcję i przygodę w kolejnym tomie. Nie jest to najlepsza książka
fantasy jaką czytałam w życiu i ma sporo wad, nie mogę przeżyć tych demonów, ale
widzę tu potencjał, no i zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Całkiem
niedawno wszyscy pływali się nad tą książką i wyskakiwała prawie że z lodówki.
Nie spodziewajcie się jednak efektu wow, bo aż tak ciekawie i dobrze nie było.
Ja dam szansę tej serii i zobaczymy czy tom drugi zaprezentuje się lepiej.
Szczegóły:
Tytuł: Beniamin Ashwood
Tytuł oryginału: Benjamin Ashwood
Cykl: Beniamin Ashwood
Tom: 1
Autor: A. C. Cobble
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 520