lutego 14, 2015
Gildia magów - Trudi Canavan
W Imardinie do Gildii Magów mogą wstępować tylko dzieci arystokratycznych rodów, w których talent do uprawiania magii jest dziedziczony. Miasto to posiada też swoją mroczną stronę, a mianowicie slumsy. Pełne złodziei, żebraków i wszechobecnego brudu. Magowie co roku podczas czystek wyrzucają z miasta bezdomnych, przez co nikt z biednych dzielnic nie pała do nich sympatią. Właśnie w tym tłumie wypędzanych ludzi poznajemy naszą bohaterkę. Sonea za przykładem innych ludzi bierze kamień i ze złością ciska go w stronę magów. Na oczach tłumu kamień przez nią rzucony przebija magiczną barierę wzniesioną wokół magów i ogłusza jednego z nich. Wtedy rozpoczyna się ucieczka Sonei i poszukiwania prowadzone przez magów, którzy starają się ją znaleźć zanim jej moc wymknie się z pod kontroli.Od samego początku jesteśmy rzuceni w wir wydarzeń. Jednak ciągłe ucieczki, pościgi i poszukiwania z czasem mogą trochę nużyć, bo zajmują sporą część książki, ale warto jest przeczytać ją do końca. Podoba mi się jak został przedstawiony problem slumsów i biedy. Nawiązuje to trochę do slumsów współczesnych. Poza tym sama struktura Gildii jest przemyślana i ciekawa. Pomysł na dopasowaniu koloru szat do profesji maga jest ciekawy i nieco ułatwia zrozumienie świata. Magowie noszą szaty zielone, niebieskie, czerwone i czarną należącą do Wielkiego Mistrza.
Ta powieść, to taka trochę bajka dla dzieci ale też dla dorosłych, którzy wczytując się mogą zauważyć istotne problemy skrzętnie ukryte lub jeszcze nierozumiane przez dzieci. Książka ma w sobie to coś co zachęca do poznania historii Sonei. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Widzimy również dwa obrazy ludzkiej natury: ci bogaci, uważający się za lepszych pod każdym względem od ludzi biedniejszych i ci biedni, którzy muszą znosić szyderstwa i żyć w niedostatku i niesprawiedliwości. Książka jest wprowadzeniem do czegoś większego i wg. mnie spełnia swoje zadanie, bo rozbudza ciekawość i sprawia, że ma się ochotę na więcej.