marca 12, 2018

Hyperion - Dan Simmons


Od dawna tak bardzo nie główkowałam nad recenzją książki. Myślę że, najlepiej powiedzieć to wprost: Hyperion jest najlepsza książką przeczytaną przeze mnie w tym roku, jedną z najlepszych w ogóle i nie sądzę żeby cokolwiek go w tym roku przebiło. Ale nie zapeszajmy, dopiero jest marzec. 

Przed science fiction broniłam się rękami i nogami. W swojej karierze przeczytałam może 3 książki z tego gatunku i wszystkie były dla mnie, laika sci-fi, po prostu niezrozumiałe. Ostatnio ratowałam się trochę opowiadaniami z Nowej Fantastyki, które lekko moje podejście zmieniły, jednak jeśli chodzi o książki…tam gdzie inni się zachwycali, ja widziałam tylko skomplikowany, techniczny bełkot. Aż nadeszła pora na Hyperiona, który całkowicie zmienił moje postrzeganie tego gatunku. Autor naprawdę rozłożył mnie na łopatki. 

Na Hyperiona wyrusza ostatnia pielgrzymka. Świat stoi w obliczy międzygalaktycznej wojny i do tajemniczych Grobowców Czasu i jeszcze bardziej tajemniczego Dzierzby zmierza siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Tylko jeden z nich będzie mógł przedstawić swą prośbę. Reszta zginie. 

Cała książka składa się z opowieści pielgrzymów. Każdy przedstawia swoją, a to jak różne one są i jak bardzo odbiegają stylem od siebie to było po prostu coś. Taka kompozycja powieści jest idealna. Już na początku autor trochę zatarł to, że czytamy sci-fi. Opowieść księdza Hoyta mówi o wędrówce przez ogniste lasy Hyperiona w poszukiwaniu plemienia Biakurów. Czułam się jakbym czytała dziennik zawodowego etnologa. Przegenialnie wystylizowany tekst z licznymi pytaniami badawczymi i fascynacją nowo poznanym plemieniem. Nie wiedziałam, że później będzie jeszcze lepiej.  Zakochałam się w tej książce od historii Kassada. Młody porucznik w symulacji bitwy z XV w. spotkał najpiękniejszą kobietę na świecie. W czasie lat szkoły i kampanii wojennych wiele razy pojawiała się i znikała. Tutaj naprawdę poczułam klimat jak w Gwiezdnych Wojnach, a sam Kassad przypominał mi trochę Hana Solo, serio. 

"Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. 
Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury."

Kolejny pielgrzym to poeta urodzony jeszcze na Starej Ziemi i prawiący o potędze słowa i literatury. Jego historia podobała mi się najmniej ze wszystkich, co wcale nie znaczy, że była zła. Przyznam, że na łopatki rozłożyła mnie historia Sola. Była absolutnie wzruszająca. Jego córka była badaczką Grobowców Czasu. Uległa wypadkowi, a on sam od lat przeczesuje galaktykę w poszukiwaniu nieistniejącego lekarstwa na dziwną chorobę. Łezka może się w oku zakręcić. W tej historii było najwięcej emocji.  Wspominałam, że bałam się technicznego żargonu. Detektyw Brawne Lamia pomaga hybrydowi Jonny'emu rozwiązać pewną zagadkę. Właśnie ta historia była dla mnie najbardziej skomplikowana, ale dynamika akcji w 100% mi to rekompensowała. Wszystko spina ze sobą opowieść Konsula, która wiele wyjaśnia, szczególnie to jak doszło do powstania napięć na Hyperionie.

"Nurzałem się w religijności i alkoholu, żeby ostatecznie stwierdzić, 
że w tym drugim znacznie łatwiej znajduję pocieszenie."

Dan Simmons to mistrz słowa. Przepięknie prowadzi czytelnika przez wszystkie historie. Dla każdego znajdzie się coś ciekawego. A jest jeszcze lepiej, bo autor zamieścił w książce kilka problemów, które dzisiaj zaprzątają głowy ludziom na świecie. Ewoluował je, popchnął w przyszłość i przedstawił np. islam, judaizm czy hybrydy człowieka i androida. To naprawdę zasługuje na podziw i oklaski. 

Bardzo mnie zainteresował ten świat przyszłości i nie nudziłam się ani trochę. Momentami nawet nie czułam w science fiction tej części science. Jeśli jesteście dopiero na początku swojej przygody z sci-fi, to z całego serca polecam Hyperiona. Je jestem kupiona i lecę czytać kolejne części, bo to genialna historia!


Szczegóły:
Tytuł: Hyperion
Tytuł oryginału: Hyperion
Tom: 1
Cykl: Hyperion
Autor: Dan Simmons
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 624





Brak komentarzy: