maja 25, 2018

Inne Światy i tak jakby Afryka - Nowa Fantastyka nr 6/2018


Kolejna NF i kolejna piękna okładka :) Tym razem publicystyka bardzo mi się podobała, ale opowiadania nie do końca przypadły mi do gustu. 

Na pewno znacie prace Jakuba Różalskiego, zapewniam. Nawet jeśli nie kojarzycie go z nazwiska, to patrzcie niżej na jeden z obrazów. Ostatnio głośnio się o nim zrobiło za sprawą antologii Inne Światy zawierającej opowiadania inspirowane jego obrazami. W numerze czeka na Was obszerny wywiad z Jakubem o jego różnych projektach, a trochę ich jest i jest na co czekać. Świetny tekst!

Jeden z moich ulubionych elementów NF to pojawiające się artykuły o słowiańszczyźnie. Tym razem Witold Vargas przygląda się powiedzeniu „gdzie diabeł nie może, tam babę poślę”. Ale że jaką babę? No właśnie. Ten tekst jest swoistym śledztwem i poszukiwaniem tej jedynej baby. Rusałka, borowa ciotka, dziewonia, wodna baba, Baba Jaga, a może mamuna lub chabernica? Jest to świetny przegląd słowiańskich żeńskich demonów, który zadowoli każdego fana takich klimatów. 

1920 - afternoon tea, Jakub Różalski, źródło: https://www.artstation.com/artwork/9BNNa
Dinozaurami fascynowałam się od dziecka, trochę mi przeszło po wkuwaniu geologii i paleogeografii, ale wciąż z przyjemnością oglądam koleje części Parku Jurajskiego. Spotkałam całkiem sporo osób, które dziwiły się na wzmiankę, że jest on nakręcony na podstawie książki. W artykule Macieja Bachorskeigo dostajemy obraz początków popularności książki Michaela Crinthona i powstanie światowego fenomenu, który zapoczątkował film Stevena Spielberga. 

Jest też wywiad z Dave’em Hutchinsonem i nie bardzo wiedziałam kim on właściwie jest i dlaczego pojawił się w magazynie. Zdecydowanie zabrakło mi jakiegoś wstępu, opisu postaci i powodu pojawiania się na łamach magazynu. Jest to autor science fiction, a pierwsze pytania krążyły wokół problemu granic, Strefy Schengen i tendencji separatystycznych. Tematyka mi pasowała, bo mnie to też interesuje, nawet bardzo, no ale… chyba nie spodziewałam się czegoś takiego. Jednak bardzo zainteresował mnie cykl jego książek Pęknięta Europa. Koniecznie muszę się temu bliżej przyjrzeć. 

Jest też kilka recenzji książek, m.in. 451* Fahrenheita i wspominane już przeze mnie Inne Światy, które koniecznie muszę przeczytać. Jak zawsze niezawodni są komiksowi Lil i Put. Świetny był też felieton Rafała Kosika Dubaj, miasto przyszłości. 

1920 - Polanian resistance, Jakub Różalski, źródło: https://www.artstation.com/artwork/a180k


Opowiadania polskie Afryką stoją.

"Baobab" Barbary Szeląg jest opowiadaniem dość długim, nawiązującym do klimatów afrykańskich i magii. Przyznam szczerze, że nie do końca przypadło mi ono do gustu, nie moja tematyka. Jednak trudno nie docenić pracy, która została w nie włożona. Taot zwany też Baobabem pochodzi z małej wioski na sawannie. Pragnął jedynie szczęścia i pięknej Naoli, ale los ich rozdzielił. Spotkali się po latach jako zupełnie inni ludzie w upadającym i pogrążonym w konfliktach mieście Deborze. To tak w wielkim skrócie, bo w opowiadaniu dzieje się bardzo dużo. 

"Korespondent" Igora Myszkiewicza również nawiązuje do Afryki. Jest rok XIX, a korespondent pewnej gazety przemierza razem z karawaną dżunglę i zmierza na Zanzibar w poszukiwaniu zaginionego Doktora L. Ciekawe i całkiem wciągające z kilkoma fantastycznymi elementami. 

"Opowiadacz" Tadeusza Michrowskiego też brzmi nieco afrykańsko i bliskowschodnio, ale jest bardziej klimatyczny i kameralny i ze wszystkich podobał mi się najmniej. 

Jak felietony Petera Wattsa uwielbiam, tak jego opowiadanie "ZeroSi" nie powaliło mnie na kolana. Jest to obraz świata przyszłości w którym na misje wyruszają żołnierze-zombie. Właśnie takim żołnierzem staje się Asante, uratowany od śmierci, a raczej narodzony na nowo jako zombie. Jak dla mnie wszystko było za bardzo pogmatwane, taki typ science fiction raczej nie jest dla mnie. Jednak z czystym sumieniem mogę polecić kolejny felieton Wattsa Punkt krytyczny o Wielkiej Rafie Koralowej i jego fascynacją biologią morską. 

Za całego numeru najbardziej podobało mi się opowiadanie "Szczur" Mazarkis Williams (dwie osoby pod pseudonimem). Jest to w sumie jedna scenka rodzajowa w której chłopiec Emil, mieszkający z babcią jest świadkiem odwiedzin pradziadka oraz dziwnego, tajemniczego barda Horace’go. W ich świecie do magów odnoszą się niechętnie, ale podczas kolacji dzieje się coś niezwykłego. Miłe, proste i wciągające. To opowiadanie czytało mi się najprzyjemniej. 

Brak komentarzy: