kwietnia 27, 2018

Marvel czy DC? - Nowa Fantastyka nr 5/2018


Tym razem muszę zacząć od okładki. Przez ostatnie miesiące byłam oczarowana prawie każdą okładką NF, aż do teraz. Do mnie ta stylistyka nie przemówiła. Jest kiczowato komiksowa ze zbyt dużą ilością zieleni. Kropka. ALE wnętrze jest lepsze, także zapraszam! 


Zacznijmy od publicystyki. Która jest naprawdę bardzo dobra. 


Nie ukrywam, że najbardziej czekałam na artykuł Imperialny punkt widzenia Magdaleny Stawniak. Kto nie zna Imperium z Gwiezdnych Wojen? Tekst prawi o nie zawsze czarnych charakterach z Imperium, samym jego obrazie oraz tym jak się ono zmieniało w poszczególnych częściach filmów, seriali i książkach. A było przedstawiane naprawdę różnie. Teraz czekam na Hana Solo! 

Marvel czy DC? Uwielbiam Marvela, ale większy sentyment mam jednak do DC, bo w dzieciństwie namiętnie oglądałam Ligę Sprawiedliwych i byłam zakochana w Batmanie. O rywalizacji i wzajemnym napędzaniu się tych dwóch potęg komiksowych napisał Radosław Pisula. Super tekst, który zawiera sporo ciekawostek o których nie miałam pojęcia. Temat jest bardzo fajnie i ciekawie ugryziony. A które uniwersum Was bardziej przekonuje? 

Powoli staję się fanką słowiańskiej części NF i kolejny raz zostałam zaskoczona. Nigdy nie zastanawiałam się nad kowalami i ich związkami z fantastyką. A tu proszę. Witold Vargas przedstawia kolejną kartkę z legendarza, tym razem o kowalach, nie tylko słowiańskich, ale też greckich bogach i celtyckich wierzeniach.  

Oprócz tego czekają na Was niezawodni Lil i Put <3 (uwielbiam ich), 100 lat grypy "hiszpanki", oraz felietony. Najfajniejszy był dla mnie ten autorstwa Tomasza Kołodziejczaka o książkach i ich zbieraniu. Peter Watts również jest jak zawsze niezawodny. 


Przejdźmy do prozy

Opowiadania otwiera "Elektra" Grzegorza Gajka, która bardzo mi się spodobała. Autor zaczerpnął inspiracje z mitologii greckiej i stworzył ciekawą historię Elektry, córki Agamemnona, która podąża do zamku króla Striofosa aby wyjść za mąż. Nie jest jednak grzeczną i potulną panną, która łatwo się na wszystko zgadza. Bardzo przyjemnie mi się to czytało. Opowiadanie jak najbardziej w moim guście.  

Najlepsze opowiadanie to "Efekt Dżinna" Juliusza P. Brauna. Momentami byłam poskładana ze śmiechu i bardzo żałuję, że nie było ono dłuższe. Przenosimy się pustynie przez którą ucieka Dżaudar, brat Szeherezady. Dżaudar znalazł magiczną lampę, a dżinn musi spełnić jedno życzenie. Problem w tym, że dżinn ma chyba jakieś problemy ze sobą i życzeniem. Autor sięgnął po znany motyw dżina w lampie i stworzył ciekawą, zabawną i pouczającą krótką historię. 

Bardzo zaintrygował mnie tekst "Zbawcy potępionych" Erica Gregory’ego i jest to drugi najlepszy tekst w tym numerze wg. mojej skromnej opinii. To lekkie post-apo, w którym ludzie żyją w miastach, a poza nimi po lasach wałęsają się zarażone zwierzęta oraz umarli ludzie, potępieni. W głusze zapuszczają się tylko dobrze uzbrojeni przewodnicy, a jeden z nich jedzie na poszukiwanie pewnego księdza. Podobało mi się, było dynamicznie i interesująco. 

Nie do końca spodobały mi się "Obrazki z pojutrza" Istvana Vizary’ego. Składa się na nie kilka króciutkich tekstów nawiązujących do rozwoju technologii w przyszłości. Były raczej niewesołe i chyba wolałabym jednak jedno dłuższe opowiadanie, niż kilka takich krótkich. 

Dżinnów jest w tym numerze pod dostatkiem. Pojawiają się też w opowiadaniu fantasy „Czerwone oczy Tou Ma” Aidana Mohera , które w większości jest opisem magicznej walki z czarownicą. A jak już o każdym tekście coś wspomniałam, to na koniec dwa słowa o „Jenny choruje” Davida Tallermana, które również jest niezłe i mówi o społeczeństwie przyszłości, które nie choruje, a choroby można „zażywać” jak narkotyki.

Podsumowując, publicystyka jest na naprawdę dobrym poziomie. Tematycznie też się wpasowała w mój gust, a jeśli chodzi o prozę, to tym razem lepsze dla mnie były opowiadania polskich autorów. 


Brak komentarzy: