listopada 09, 2016
Metro 2035 - Dmitry Glukhovsky
Metro 2035 jest mega dobrą
kontynuacją Metra 2033 i 2034. Jak lekko narzekałam na poprzednie dwie części,
tak tą jestem naprawdę usatysfakcjonowana. Mimo, że nie wszystko w niej zagrało
tak jak oczekiwałam, podobała mi się zdecydowanie najbardziej.
Znowu towarzyszymy Artemowi,
który ustatkował się na WOGNie i jest mężem Ani. Jednak proste życie mu nie
wystarcza. Jest stalkerem i kilka razy w tygodniu wychodzi na powierzchnie, wspina się na wieżowiec i nasłuchuje oraz nadaje
komunikaty przez radiostację. Bo przecież Moskwa nie może być jedynym ocalałym
miastem, dlaczego reszta świata się nie odzywa? Artem w końcu nie wytrzymał i
kiedy na jego stacji zjawił się nasz stary znajomy Homer, wyruszył z nim na
poszukiwanie człowieka, który rzekomo nawiązał kiedyś kontakt ze światem. Nie
spodziewał się, że ta podróż zmieni na zawsze jego i całe metro.
Artem jest bardzo niestabilnym
bohaterem. Jego droga przypomina mi sinusoidę, gdzie raz dokonuje wielkich
czynów i odnajduje sens w swoim życie, a następny raz ląduje na dnie obdarty z
człowieczeństwa i przesiąknięty beznadzieją. Bardzo dobitnie podkreśla to narracja
w książce. Artem często wypowiada się urywanymi zdaniami, interpunkcja prawie
nie istnieje, a chaos jest przerażający i momentami bardzo mnie to
denerwowało.
Nie wiem czy to co zaraz
przeczytacie jest plusem czy minusem tej książki (nie mogę się zdecydować), ale
nie ma w niej potworów. Potwory mutanty z powierzchni zostały zamienione na
potwory ludzi z metra, chyba jeszcze bardziej przerażających. Powierzchnia
zrobiła się prawie, że przyjazna. Razem z Artemem, Loszą, Polatuchą i Homerem z
kurą pod pachą (tak, z kurczakiem szli) przemierzamy tunele odwiedzając Czwartą
Rzeszę pełną fanatyków, Linię Czerwoną gdzie rządzi KGB i panuje komunizm. Jeszcze lepiej poznajemy Młynarza i Zakon oraz niespodziewanie spotykamy
starych znajomych z poprzednich dwóch części. Swoją drogą opisy różnych
społeczności z metra i rządzenie nimi można by porównywać do współczesnego
rosyjskiego społeczeństwa.
Podobało mi się. Artem co jakiś
czas wpadał w gówno, ale zawsze jakoś udawało mi się z niego wyrwać. A było sporo takich sytuacji. Książka jest brutalna, pełna krwi, gówna (chyba ulubione słowo autora) i masakr. Ludzie ludziom
potrafią zgotować naprawdę straszliwy los. Czy jeden człowiek jest w stanie
przekonać do swoich racji tysiące? Końcówka książki sporo wyjaśnia, zarówno
sytuację Moskwy, jak i świata i która mnie bardzo zaskoczyła. Wiem, że są osoby,
które na tę książkę narzekają bo filozofowanie, bo mutanty gdzieś przepadły, bo
to, bo tamto, ale mi się bardzo podobała i jest naprawdę dobrym zakończeniem
trylogii. Jak w Metrze 2033 Artem nie bardzo lubiłam, to w tej części zyskał
moją sympatię. Na pewno sięgnę jeszcze po książki z Uniwersum Metro 2033, bo
ten zniszczony i niebezpieczny świat całkowicie mnie wciągnął.
Szczegóły:
Tytuł: Metro 2035
Tytuł oryginalny: Метро 2035
Seria: Uniwersum Metro 2033
Autor: Dmitry Glukhovsky
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 540
Brak komentarzy: