listopada 21, 2016
Andumênia - Monika Glibowska
Po 120 latach władczyni
Andumênii postanawia wybudzić z magicznego snu skrzydlatych generałów uśpionych po ostatniej
wielkiej wojnie z Zineanem. Kraj znowu jest zagrożony, gospodarka upada, a wywiad Zineanu
zbiera informacje o stanie armii. Najmłodsza z generałów
May Verteri zwana też Krwawą Generał jest też najbardziej z nich nieprzewidywalna, gwałtowna i
uzdolniona. Ma własne plany na przyszłość, gromadzi magiczne księgi i zwiększa swą moc.
Generałów jest kilku. Chwilę
przed May wybudzono też między innymi przywódcę – charyzmatycznego Albina,
wesołego Olafa oglądającego się tylko za kobietami i przystojnego Tirela. Mimo,
ze generalskie grono jest całkiem spore, to właśnie ta czwórka skupia na sobie
uwagę czytelnika. W ich siedzibie – Lettanie, mają miejsce przygotowania i
szkolenie wojska, tworzenie nowych zaklęć i rozpracowywanie siatki
szpiegowskiej wroga. Można by powiedzieć, że same poważne rzeczy. Jednak bardzo
mi się podobało to, że niektórzy generałowie wcale nie kwapią się do pracy.
Wolą pławić się w luksusach, brać udział w zakładach, robić dowcipy, nawiązywać
romanse. Taki bardziej wyluzowany styl życia bardzo kontrastował z ogólną
sytuacją polityczną.
Polityka państwa, starożytna
magia, struktura dworu i armii pełnej latających rekrutów i znających magię
harpenów jest świetnie skonstruowana i przemyślana. Naprawdę szacun. Również
postacie są bardzo sympatyczne i dające się lubić. Tak w sumie nie wiadomo do jakiego gatunku należą bohaterowie. Wiadomo, że mają skrzydła jak anioły, ale potrafią je ukrywać gdy są na ziemi. Główna bohaterka, May, jest
kobietą niezwykle zdolną, upartą i posiadającą własne zdanie. Zupełnie nie
mogłam się do niej przekonać, ale z czasem bardzo ją polubiłam i tylko czekałam
na kolejna akcje i skandale z jej udziałem. Silna kobieca postać to coś, czego
od dawna nie znalazłam w żadnej książce fantasy.
Jedyne do czego mogę się
przyczepić to miejsce akcji. Nie żeby Lettan mi się nie podobał, ale
praktycznie z niego nie wychodzili. Może ze dwa razy polecieli na dwór, a
reszta wydarzeń była zamknięta w murach generalskiej siedziby. To znacząco
spowolniło akcję, a książka ma ponad 700 stron. Mogli by wyjść na jakąś większą
akcję. Mam nadzieję, że to się zmieni w drugim tomie, który chyba musi się
pojawić, bo końcówka zapowiada wielkie rzeczy. Jestem naprawdę zadowolona z tej
pozycji. Jest świetnie napisana, wprawnym językiem i z dużą dozą humoru. Idealna
dla fanów fantastyki. Polecam, szczególnie, że jest to niesamowicie udany debiut!
Szczegóły:
Tytuł: Andumênia
Autor: Monika Glibowska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 705