maja 08, 2020
Ekstradycja - Remigiusz Mróz
Ekstradycja to już jedenasta książka Mroza. Nie mam pojęcia
kiedy ten czas zleciał, bo dopiero czytałam pierwszą czy drugą część, a tu już
jedenasta. Podchodziłam do tej książki ostrożnie. W ostatnich częściach Chyłka
odwalała takie akcje, że tylko wysłania na księżyc brakowało żeby było jeszcze
dziwniej. Tym razem było stosunkowo spokojnie i to było takie odświeżające dla
mnie.
Podobało mi się, że Chyłka się nie ukrywa przez całą książkę,
nie czai się i od razu wykłada Zordonowi kawę na ławę. Znajdujemy ją przyczajoną na Ukrainie. Przesłała ona do Kordiana informację o swoim pobycie
wtedy, kiedy on wykonywał czynności związane z oskarżeniem obywatela Ukrainy o
zamordowanie trzech osób. Wszystko byłoby proste gdyby nie to, że oskarżony nic
nie pamięta i na półtorej roku zapadł w śpiączkę. Chyłka, która sama została oskarżona
o zamordowanie Piotra Langera, powraca do Polski na pełnej petardzie i twierdzi,
że ma dowody na to, iż to nie ona popełniła ten czyn.
Cała książka właściwie kręci się wokół tego jednego śledztwa i podążania tropem Langera, a właściwie podążania za tymi poszlakami, które udało się zdobyć.
Tak więc mamy tutaj do czynienia z procesem poszlakowy wytłoczonym przeciwko
Joannie. Fajne było to, że w tej książce mamy również gościnną wizytę. W roli
prokuratora pojawia się Dominika Wardyś-Hansen, znana z serii o komisarzu
Forście.
Całkiem niespodziewane, ale też miłe było to, że wszyscy w miarę wrócili do
normy, w sensie, że nikt nie jest w jakimś strasznym nałogu, nie odwala żadnej
akcji i jest prawie tak, jak w pierwszych częściach serii. Chwilowo wszystko się uspokoiło i to mi się
bardzo podobało. Oczywiście nie wypada nie wspomnieć o świetnej relacje Chyłki
i Zordona. Joanna jest jak zwykle bardzo sarkastyczna i nie mam pojęcia skąd
autor czerpie takie pomysły na te jej wszystkie teksty, bo są naprawdę
genialne.
Podsumowując, bardzo dobrze mi się tą część czytało, a skończyłam ją w niecałe
2 dni. Zaskoczenia i zwroty akcji oczywiście były, ale nie na tak niewiarygodną
skalę jak to się zdarzało w poprzednich częściach. Ja to zaliczam jako plus,
ale inni mogą stwierdzić, że było przez to trochę nudno. Końcówka jak zwykle
zaskakująca i zapowiadająca kolejne tomy. Od siebie daję ocenę 4/5.
Brak komentarzy: