lipca 25, 2017
Mroczna Wieża i kosmiczne piwo - Nowa Fantastyk nr 8/2017
Nie jestem fanką Kinga. Przeczytałam chyba dwie jego książki i mnie na kolana nie powaliło, ale po przeczytaniu artykułu o Mrocznej Wieży coraz poważnej się zastanawiam nad daniem mu jeszcze jednej szansy i sięgnięcie po książkę. Coś czuję, że fani autora będą zachwyceni tym tekstem, szczególnie, że wielkimi krokami zbliża się ekranizacja. W dodatku okładka tego numeru naprawdę wymiata.
Jestem zachwycona artykułem Kosmos od kuchni. Zastanawialiście się kiedyś co jedzą astronauci? Kiedyś jedzenie było obrzydliwe i czasami starali się coś przeszmuglować, ale teraz… jedzą nawet homary. Rosjanie wymyślili nawet kosmiczne piwo. W tekście jest też niespodzianka: przepis na kosmiczne pastrami z fioletowymi warzywami, może się skuszę i takie kiedyś ugotuję.
Zgnębiony naukowiec to tytuł długiego wywiadu z Tedem Kosmatką. No fajnie, ale kto to w ogóle jest? Wydaje mi się, że na wstępie powinno się przedstawić rozmówcę. Początkowo naprawdę zastanawiałam się czy to biolog, bo mówi o zainteresowaniach ewolucją i genetyką, czy etyk czy jakiś nieznany autor.
Z opowiadań najlepszy był dla mnie „Upiór umarłego” Shawna Speakmana. Rzecz dzieje się we współczesnej Wielkiej Brytanii, gdzie tajemniczy i groźny Tathal Ennis szuka starożytnego miecza. Anglia i miecz? Od razu mi się skojarzyło z królem Arturem i właśnie o to tu chodzi. Nie brakuje niebezpiecznej i mrocznej magii, elfów oraz odrobiny dreszczu grozy i krwi. To zdecydowanie moja tematyka i naprawdę żałowałam, że tak szybko się skończyło.
Warte uwagi jest również opowiadanie „Retrospektor” T.C Boyle’a. W nieodległej przyszłości ludzie wynaleźli tytułowy retrospektor, dzięki któremu można od nowa oglądać swoje wspomnienia. Wes jest samotnym ojcem wychowującym nastoletnią córkę. Przeżył wiele szczęśliwych i smutnych chwil w tym rozstania z kobietami swojego życia. Dzięki retrospekcji może od nowa przeżywać tamte chwile. Przy okazji coraz bardziej i bardziej uzależnia się od technologii. To opowiadanie w oczywisty sposób nawiązuje do współczesnego świata i przywiązania do nowoczesnej technologii oraz pokazuje pewien nowy rodzaj nałogu, co jest niepokojące.
Niestety nie bardzo podobało mi się „Kląkanie na zapóźniku” Krzysztofa Filipowicza. Jestem jednak pełna podziwu, bo stworzył on alternatywną Polskę która została w pewien sposób zmodyfikowana przez dziwne nowe prawa matematyki i fizyki. Dla mnie to była trochę czarna magia i nie mogłam się w czytanie wkręcić. Pojawiło się sporo matematycznego języka i nie do końca było dla mnie zrozumiałe, ale może taki jest po prostu jego urok.
Ten numer aż tak mnie nie zachwycił jak poprzednie, szczególnie jeśli chodzi o opowiadania, ale naprawdę warto wstać i udać się na małe zakupy.
Brak komentarzy: