listopada 02, 2021

Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku - Zbigniew Rokita

Oblicza śląskości.

Górny Śląsk nigdy nie był przedmiotem jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania. Po pierwsze, Śląsk mam za rzeką, patrzę na niego dość często, a ze wzgórza w moim mieście rozciąga się piękny widok na dalekie hałdy, pokopalniane zbiorniki wodne oraz na dumnie wznoszące się nad lasami kopalnie. Śląsk dla mnie jest blisko, jest prawie że swojski, ale nigdy nie zagłębiałam się w jego historię.

Mogę powiedzieć, że więcej Górnego Śląska poznałam dopiero na studiach, kiedy to objechałam tereny poprzemysłowe na Śląsku i widziałam większość zabytkowych osiedli robotniczych typu Nikiszowiec. Mimo tego, że o przemyśle i tych terenach, które obecnie są już poindustrialne trochę tam wiedziałam przed rozpoczęciem czytania, to w historii tego regionu sprzed II WŚ orientowałam się słabo.

Czy da się zdefiniować Ślązaków?

W niniejszym reportażu autor zabiera nas w podróż. W tej podróży poprzez dzieje Śląska towarzyszymy jego rodzinie oraz innym Ślązakom.  Mogę od razu powiedzieć, że autor podjął się bardzo ciężkiego zadania, bo przy okazji starał się zdefiniować tożsamość Ślązaków co było i wciąż jest bardzo trudną i czasem kontrowersyjną rzeczą. Przez kilka pokoleń na tych terenach najpierw byli Niemcy, a potem przyszła Polska. W międzyczasie była też Galicja. Tu II Wojna Światowa zaczęła się dużo później niż w reszcie Polski. Na tych terenach duża część Ślązaków - już Polaków miała w Wermachcie swoich dziadków.

"Dla mnie i moich przyjaciół śląskość nie była niebezpieczna, nie zalatywało od niej separatyzmem. Śląskość by żadnego separatyzmu nie udźwignęła. Separatysta kojarzył się z romantycznym buntownikiem, a Ślązacy raczej z zabawnymi krasnoludkami z kilofami i roladą. Śląskość była dla nas polskością niedorozwiniętą i pocieszną, zawsze, kiedy mówiono o niej w telewizji, po ekranie sunęły obrazy malowniczej biedy, zamkniętych kopalń i górników z węglowym makijażem."

Bardzo interesująca była część historyczna aż do II WŚ. To okres o którym się nie mówi tak często. Jak sam autor zauważył, ludzie jeżdżą po świecie, odwiedzają tereny przygraniczne i sporne jak Naddniestrze czy Donbas, a w Polsce, bardzo blisko, jest właśnie taki obszar. Bo Śląsk miał być Niemiecki, potem miał i został Polski, ale była też trzecia, interesująca opcja, którą poznacie zagłębiając się w lekturę.

Brudne lata PRL-u.

Kolejną rzeczą na której autor się skupił, a bardzo mnie zaciekawiła był przemysł w czasach PRL-u i szkodliwość tego przemysłu. Wpływ na zdrowie człowieka mieszkającego w pobliżu dymiących kominów Hut Cynku w Szopienicach był destrukcyjny, ale w tamtych czasach nie mówiło się o tym, a władze to tuszowały. Razem z autorem odwiedzamy bardzo wiele miejsc na terenie Śląska oraz Zagłębia w których ludzie mają coś do powiedzenia.

Czy mam jakieś zarzuty do tej książki? Była za krótka. Mogłabym dłużej czytać o tych terenach. Autor pisze bardzo przystępnym językiem i wyróżnia się znajomością tematu. To jest książka bardzo osobista, pokazująca różne oblicza regionu. Początek jest trochę ciężkostrawny, ale potem kartki lecą jedna za drugą i historia wciąga na długie godziny. Ja bardzo polecam, szczególnie osobom, które do tej pory nie interesowały się Górnym Śląskiem.

Szczegóły:
Tytuł: Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku
Seria: Sulina
Autor: Zbigniew Rokita
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 320

Brak komentarzy: