sierpnia 04, 2020

Dom Ziemi i Krwi - Sarah J. Maas

Rozpoczęcie nowej serii.

Od razu zaznaczam że moja recenzja dotyczy całej książki, a nie dzielonych sztucznie na pół dwóch tomów. Wiele osób strasznie zachwalało tę książkę w ostatnim czasie, więc musiałam przekonać się na własnej skórze o co tyle krzyku i powiem Wam, że ja z zachwytu nie pieję. Poniżej postaram się Wam przedstawić to co mi się podobało oraz to co jest bardzo powtarzalne i nie było niczym szczególnym. Byłam też z innego powodu ciekawa tej książki, bo jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam po polsku. Wszystkie jej poprzednie serie znam tylko w oryginale.

Nowe fantastyczne miasto przyszłości.

Najbardziej podobało mi się koncepcja samego Księżycowego miasta i jego mieszkańców. Jest to olbrzymia metropolia którą zamieszkują ludzie, ale też anioły, zmiennokształtni, fae, fauny podmorskie stworzenia i wszystkie inne fantastyczne postacie. Ludzie są troszkę zepchnięci na margines i nie każdy w ogóle uznaje ich za równych sobie. Co ciekawe, autorka wystylizowała tę metropolię na współczesne miasto, więc każdy ma telefon komórkowy, jest Internet, są media społecznościowe, a jednocześnie oprócz broni palnej bohaterowie posiadają tradycyjne miecze i sztylety. Ta mieszanka naprawdę mi się spodobała.

Oklepane motywy.

Teraz przejdźmy do bohaterów. Bryce Quinlanjest w połowie człowiekiem w połowie fae. Po serii brutalnych zabójstw została poproszona przez gubernatora aby zbadała sprawę tajemniczego demona, którego atak przeżyła dwa lata wcześniej. Został do niej przydzielony Hunt, który jest osobistym zabójcą archanioła, a dodatkowo jest upadłym aniołem. Ja nie wiem co ta Maas ma do facetów ze skrzydłami. Całkiem często się zjawiają. Maska dzikiej imprezowiczki i pustej dziewczyny powoli pęka pod wpływem znajomości z Huntem. Szczerze mówiąc to motyw trochę niepewnej dziewczyny, która odkrywa, że przydzielony do niej straszny zabójca wcale nie jest taki zły i posiada dobre serce jest tak oklepany i przemielony w każdą stronę, że szok. A na pewno jest to motyw oklepany w prozie Maas. Mimo tego, dobrze mi się to czytało, nawet jeśli od prawie początku wiedziałam w którą stronę ta para będzie zmierzać będzie zmierzać. Także na tym polu autorka niczego nowego nie oferuje.  

Pozycja dla dorosłych? Nie sądzę.

Książka całą reklamuje się jako pozycję typowy dla dorosłych. Szczerze mówiąc, to umieszczenie w fabule narkotyków i kilku ostrzejszych słów i to takich typu „zdzira", które pojawiają się w wypowiedziach bohaterów wcale dla mnie nie tworzy książki dla dorosłych. Nawet w serii Dwory opisy seksu są dużo bardziej rozbudowane niż tutaj. Może się to jakoś rozwinie w kolejnych tomach, ale czy podkreślałabym informację o przeznaczeniu dla dorosłych? No nie. 

Kryminalnie i fantastycznie.

Całe to śledztwo w poszukiwaniu demona na początku nie do końca mnie porwało. Bohaterowie miotali się po tym mieście w kółko i były momenty nudniejsze. Nawet ta relacja Bryce i Hunta była taka dla mnie taka sobie, bezbarwna. W połowie zaczęło się coś dziać, a końcówka to w ogóle było coś dziwnego. To znaczy bardzo mi się podobała, ale strasznie kontrastowała z tym początkowym śledztwem. Od przyziemnych spraw przechodzimy nagle do takiej mistycznej i starożytnej magii, że aż mi kopara opadła, takie rzeczy tam siedziały. Muszę też przyznać, że książka mnie wciągnęła i podobało mi się jak to wszystko się rozwinęło.

Bardzo zastanawia mnie to jak będą wyglądały kolejne części bo tak szczerze mówiąc, to równie dobrze ta historia mogłaby się na tej książce skończyć. Mimo, że z zachwytu nie padłam, to książka mi się naprawdę podobała i bardzo szybko się ją czytało. Całość, czyli prawie 1000 stron, udało mi się w około 4 dni przeczytać, więc jest to naprawdę dobra lektura dla rozrywki. Ja daję ocenę 4,5 ale fani autorki na pewno będą zachwyceni.  

Szczegóły
Tytuł: Dom Ziemi i Krwi
Tytuł oryginalny: The House of Earth and Blood
Cykl: Księżycowe miasto
Tom: 1
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 1056

Brak komentarzy: