marca 25, 2019
Ostatnie królestwo - Bernard Cornwell
Historia związana z postanowieniem zakupu tej książki jest
trochę hmm... specyficzna. Moja Babcia ogląda dużo seriali. Ale nie takich jak myślicie,
tylko te z walkami, krwią i smokami, ogólnie z Grą o Tron na czele. I pewnego
dnia babcia mówi: oglądam taki fajny serial i tam mówią, że też książka jest.
No to patrzę i jest, rzeczywiście. I to samego Bernarda Cornwella. Kupujemy!
Przed zaczęciem czytania bałam się, że książka ta będzie
napisana trudnym i suchym językiem, jak niektóre książki historyczne. Miałam
taki problem przy okazji czytania Królów Przeklętych. Spotkała mnie jednak miła
niespodzianka, bo całość jest napisana tak prostym i łatwym do czytania
językiem, że skończyłam tę książkę w trzy dni, a w ostatnim czasie raczej mi
się takie rzeczy nie zdarzają.
Moja początkowa obawa wynikała z tego, że akcja ma miejsce w
IX wieku. Jesteśmy w Anglii, a raczej w wielu królestwach rozsianych po wyspie,
które dopiero w przyszłości staną się Anglią. Na ziemie Northumbrii najeżdżają wikingowie,
a raczej Duńczycy, jak będą oni w tej książce nazywani. Wtedy zmienia się życie
młodego, bo zaledwie dziewięcioletniego Uhtreda z Bebbanburga. W czasie
pierwszej w jego życiu walki ginie jego ojciec, a on trafia do duńskiej
niewoli. Niespodziewanie jarl Ragnar staje się dla niego drugim ojcem, a on
wychowuje się wśród Duńczyków, zawiera przyjaźnie i uczy się walczyć. Wkrótce
razem z nimi wyrusza podbijać pozostałe królestwa.
Młody Uhtred jest świetnym bohaterem i bardzo mi się podoba sposób
w jaki opowiada swoją historię, a robi to z perspektywy już wiekowego bohatera,
który czasem wtrąca przemyślenia dotyczące mającej nadejść przyszłości, albo
wytyka błędy swojego młodszego ja. Co jakiś czas dochodzi w nim do głosu jego
angielska strona i kilka razy bardzo się wacha i zastanawia czy jest jeszcze Anglikiem, czy już Duńczykiem. W tej części jesteśmy świadkami tego, jak Uhtred
z dziecka staje się młodzieńcem i mężczyzną, jak bierze udział w pierwszym w
życiu murze tarcz i jak zaczyna się jego związek z angielską elitą.
Jest to powieść historyczna z której wiele ciekawego można
się dowiedzieć, jak choćby staroangielskie nazwy geograficzne, które brzmią
zupełnie inaczej niż ich współczesne odpowiedniki. Wszyscy fani historii Wielkiej
Brytanii na pewno będą tym faktem zainteresowani. Oczywiście parę kwestii zostało nico podkolorowanych, ale to wyjaśnia sam autor. Podkreślę jeszcze raz, że
książkę czyta się zaskakująco szybko i przyjemnie. Jedyny drobny minusik jaki
bym jej dała, to to, że czasami akcja bardzo zwalniała przez drobiazgowość
autora, co z jednej strony jest oczywiście plusem, ale z drugiej, czekałam
niecierpliwie na jakąś szybszą akcję, która często oznaczała bitwę. To
dopiero pierwsza część historii, a ma się ich pojawić aż dziesięć. Na pewno
kupię pozostałe, bo nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba.
Szczegóły:
Brak komentarzy: