sierpnia 06, 2021
Północna granica - Feliks W. Kres
Scena batalistyczna.
Północna granica jest pierwszą częścią cyklu Feliksa Kresa
osadzonego w świecie Szereru. Książka ta to takie wprowadzenie do tego świata,
a skupia się ona na północnej granicy na której ludzie bronią się przed ciągnącymi z północy alerskimi bestiami - plemionami złotych i srebrnych, czyli mniej lub bardziej
człekopodobnych potworów.
Jeśli mogę to tak określić, to dla mnie cała ta książka jest
jedną wielką sceną batalistyczną. Prawie do jej połowy jesteśmy świadkami obrony
trzech wsi przed napływającymi falami wrogów, a dalej jest jeszcze więcej
żołnierskiego życia i brutalnej, brzydkiej wojennej rzeczywistości. Autor się
nie cacka ze swoimi bohaterami i posyła na śmierć co drugiego z nich. Główną
postacią jest Rawat, weteran ostatnich bitew, dość stanowczy i interesujący
człowiek. Istotami rozumnymi są również koty, które są świetnymi zwiadowcami i
ramie w ramię z ludźmi uczestniczą w walkach, a co mi bardzo przypadło do
gustu.
Długaśne przyciężkawe opowiadanie.
Czy mi się ta książka podobała? No była dobra, ale mnie nie
powaliła na kolana i spodziewałam się czegoś zupełnie innego, bo trochę się jednak
zmęczyłam tym wszystkimi walkami. Wiem że następna część będzie lepsza, bo już
kiedyś ją czytałam, ale do Północnej granicy podeszłam pierwszy raz. Przez te wszystkie walki książka wydało mi
się bardzo jednowątkowa i monotematyczna. Chociaż końcówka była nadzwyczaj
interesująca z tym motywem ukrytego bóstwa.
Początek był też ciężki. Ciężko się to czytało, brakowało
lekkości, zamiast której dostałam toporny tekst naszpikowany wojennym słownictwem, setnikami, dziesiętnikami i innymi "ktosiami". Potem na szczęście się
rozkręciło i nieco bardziej wsiąknęłam w akcję. Jednak do stylu autora trzeba się przyzwyczaić. Całość bardziej przywodziła mi też opowiadanie niż powieść. Mimo wszystko ja jestem na
tak, i lecę dalej z Księgą Całości.
Brak komentarzy: