listopada 08, 2018
Historia i fantastyka - Nowa Fantastyka nr 11/2018
Kolejny numer Nowej Fantastyki ma mocno
niepodległościowy klimat, co widać szczególnie w prozie polskiej, ale zacznijmy od artykułów.
Publicystyka nie koniecznie mnie zainteresowała. Najbliższy
temu był Przepis na idealnego bohatera Witolda Vargasa, który nieco mnie tym
tekstem zaskoczył. Jest to przedstawienie białoruskiego bohatera baśni – Wani.
Jest kuriozalnie, śmiesznie i mega ciekawie. Nie często słyszymy coś o
białoruskim folklorze. Mega plus za ten tekst.
Jest też trochę o serze. Serio. Wyobraźcie sobie, że w
przyszłości płacić będziemy serem. A nie, to już się dzieje. Marek Starosta
przedstawia Przyszłość gastro-bankowości i tony seria zalegającego w bankach.
Dla fanów takich filmów jak „Głęboka czerwień” czy
„Suspiria” jest ciekawy wywiad z reżyserem Dario Argento, twórcą wielu filmów
grozy.
W lamusie też się dzieje ciekawie. Jest niepodległościowy klimat i parę ciekawych historii z czasów I Wojny Światowej. Myślicie, że żołnierze w okopach mogli widzieć duchy?
A teraz pora na kilka wybranych opowiadań.
Z prozy polskiej najbardziej podobało mi się opowiadanie
„Niedaleko” Jakuba Małeckiego. Jest to opowieść o pieszej wędrówce kilku osób w
lekko post-apokaliptycznej scenerii, a przynajmniej ja tak to odebrałam. W
kolejnych dniach ubywa z grupy ludzi, robi się dziwnie i strasznie. Jest
bardzo specyficznie napisane i zdecydowanie warte przeczytania.
Kolejne teksty polskich autorów tematycznie nawiązują do
zbliżającej się setnej rocznicy odzyskania niepodległości.
Bardzo czekałam na opowiadanie „Raz, dwa, trzy…” Tomasza
Duszyńskiego. Jest ono dość krótkie i przedstawia Warszawę podczas II Wojny
Światowej. Szeregowy Wilfred jest Niemcem i po przeczytaniu pewnej znalezionej
książki zaczyna mieszać rzeczywistość z fantastyką. Czyżby powstańcy strzelali
z łuków zupełnie jak elfy i jaka istota śpiewa nad Wisłą? Podobało mi się. Było
trochę strasznie, nieco nierealnie, ale wciągająco. Fajne pomieszanie historii
z fantastycznym wątkiem.
Tak samo jest też w opowiadaniu „1942” Jakuba Tyszkowskiego. Porusza kontrowersyjny temat rzezi wołyńskiej i również mamy tu mix historii i
fantastyki. W małej wsi na Wołyniu mieszka spokojnie sołtys Wacław wraz z rodziną, ale okoliczne lasy są pełne
słowiańskich demonów. Nadejście zła zapowiada pojawiające się licho, rusałki w
jeziorze i diabeł Boruta. Opisy przypadków mordów, bo dostajemy tu takie, są dość mocne i obrazowe.
Świat magiczny i realny bardzo zgrabnie się ze sobą łączą i przenikają. Mimo
trudnego tematu autor świetnie sobie poradził osadzając tę opowieść podczas
rzezi na Wołyniu.
Z prozy zagranicznej warto zwrócić uwagę na „Droga Saro”
Nancy Kress. Mary-Jo opuszcza swoją rodzinę aby zaciągnąć się do Armii Stanów
Zjednoczonych i walczyć z przeciwnikami asymilacji z kosmitami, co bardzo nie
podoba się jej rodzinie nastawionej do obcych wrogo. Znajdziecie tu trochę
dylematów moralnych jak i akcji typowej dla historii w których główną rolę
odgrywają żołnierze.
„Księżyc to nie pole bitwy” Indrapramita Dasa ma niesamowity
hinduski klimat. Na księżycu wyspecjalizowane wojsko broni indyjskiej części księżyca
przed Amerykanami i Rosjanami. Wywiadu o swojej służbie udziela Gita, która
przez lata stacjonowała na księżycu. Autor w bardzo ciekawy sposób ukazał
rosnące obecnie znaczenie Indii na świecie i stworzył naprawdę zgrabne science-fiction.