października 20, 2018

Wodne demony i Irak przyszłości - Nowa Fantastyka nr 10/2018

Brak automatycznego tekstu alternatywnego.
Co słychać w najnowszej Nowej Fantastyce? Same ciekawe rzeczy, ale tym razem to część z opowiadaniami najbardziej mi się podobała.

Jak zwykle pochłonęłam na raz tekst Witolda Vargasa Woda bynajmniej nie święcona o przeróżnych słowiańskich demonach związanych właśnie z wodą. Wodniki, topielce, syreny, Meluzyna i Nepomuk – do wyboru do koloru i  jak zwykle pasjonująco.

Z komiksem nigdy nie było mi po drodze i na ratunek przychodzi Przemysław Pawełek z artykułem Komiksy dla każdego, w którym prezentuje całą gamę komiksów o bardzo różnej tematyce. Mnie osobiście najbardziej zainteresował komiks-reportaż, i tak, jest coś takiego. Myślę że każdy wybrałby coś dla siebie z wymienionych tytułów.

Jeśli chodzi o autorów, to znajdzie się wywiad z Anetą Jadowską w którym poruszana jest między innymi kwestia jej opowiadania w antologii Inne Światy (muszę ją w końcu przeczytać bo stoi i patrzy się z półki).  Jest jeszcze rozmowa z Jamesem S.A. Coreyem czyli ściśle mówiąc z dwoma autorami piszącymi pod tym pseudonimem i twórcami cyklu Expanse. To również jeszcze przede mną, ale na ich Przebudzenie Lewiatana co jakiś czas wpadam w odmętach internetu.

Co jeszcze? Komiks Lil i Put w wersji rozszerzonej! Garść recenzji nowości wydawniczych oraz felietony. Tomasz Kołodziejczak prawi o serialach, a Rafał Kosik przedstawia refleksje o fantastyce jakie go naszły w czasie podróży z Pekinu do Szanghaju.

Opowiadania były super, a na kilka z nich polecam zwrócić szczególną uwagę.

Najbardziej przypadło mi do gustu „Leże boga-smoka” Piotra Z. Górskiego, który inspiracje czerpał z legendy o Wandzie co nie chciała Niemca. Smok w grocie pod wzgórzem, piękna księżniczka, klątwa - czego chcieć więcej w dobrym opowiadaniu fantasy? Bardzo mi się spodobało, szczególnie klimat i to jak lekko i przyjemnie się je czytało. Aż chciałoby się więcej. Świat przedstawiony ma potencjał i mam nadzieję, że przeczytam kiedyś o nim coś jeszcze.

Bardzo ciekawe było też opowiadanie „Wykorzeniony” Radosława Wartacza. Jesteśmy świadkami wojny dwóch magicznych rodów, ale cały tek konflikt, sposób przedstawienia walk i całe słownictwo bardziej wskazywało na science-fiction niż fantasy. Watro przeczytać i przyjrzeć się mu z bliska.

Mamy też trochę Bliskiego Wschodu. Ibrahim Al-Marashi w „An-Nadżufie” przedstawia nam Irak przyszłości. Nie będę Wam go tutaj opisywać, ale jego wizja jest interesująca. Sto lat po wkroczeniu Amerykanów do Bagdadu technika i nowoczesność zawładnęła islamskim światem nawet w najświętszych jego miejscach. Ja jestem wielką fanką takich bliskowschodnich tematów.

Teraz to już pewne, że z Kenem Liu bardzo mi nie po drodze. „Siedem urodzin” to podróż przez kilka stadiów rozwoju ludzkości, w czasie której jesteśmy świadkami kilku dni urodzin zarówno w bliskiej przyszłości jak i odległej o setki i tysiące lat. Niby było ciekawie, ale jakoś tak ciężko mi się to czytało. I tak mam z każdym opowiadaniem tego autora. Może w powieściach wypada lepiej?

Brak komentarzy: