września 12, 2015
W krainie ognistego kwiatu - Carla Federico

Fascynujące losy imigrantów nasycone sporą dawką emocji, doprawione płomiennym romansem i ubrane w trzymającą napięcie fabułę.
Żeby była jasność, imigranci pochodzą z Niemiec i przypłynęli statkiem do Chile z zamiarem zaczęcia nowego życia. Czekałam na ten płomienny romans całą książkę... i się nie doczekałam. Fascynująco przez większość czasu też nie było. Wszystko zaczyna się na statku zmierzającym do Ameryki Południowej. Młoda Eliza podróżuje z ojcem i macochą, na statku poznaje Korneliusza, siostrzeńca pastora. I ta podróż jest najbardziej fascynująca z całej książki. Zakochują się w sobie, ale po dotarciu na brzeg rozdzielają się i mieszkają w różnych miejscach.
Eliza razem z inną grupą niemieckich osadników zmierza nad jezioro Lago Llanquihue i tam budują osadę.
Eliza jest z początku bohaterką bardzo fascynującą. Jest stanowcza, odważna i ma swoje zdanie. Niestety potem cały jej obraz się rozmywa, kiedy z czasem zaczyna prowadzić gospodarstwo, wychodzi za mąż i się starzeje. W sumie widzimy prawie całe jej życie i to jak się zmienia. Jest bohaterką dynamiczną, ale w jej przypadku zmiany nie są na lepsze.
Za to Korneliusz jest człowiekiem pod silnymi wpływami wuja pastora i dopiero, kiedy się od niego uwalnia, zaczyna decydować o swoim życiu. Z wykształconego chłopca staje się silnym i pracującym mężczyzną. Ta dwójka jakoś nie może się odnaleźć. Ciągle coś im przeszkadza na drodze do szczęścia. Albo ktoś schowa list jednego do drugiego, albo posłuchają złego człowieka, albo uwierzą w plotkę.
W książce istnieje bohater zbiorowy, którym są osadnicy nad jeziorem. Panuje wśród nich etos pracy. Według nich uprawianie ziemi i hodowla zwierząt jest wartością najwyższą, a człowiek niezdolny do pracy staje się dla rodziny tylko ciężarem. W tym momencie mam skojarzenia z Chłopami Reymonta. Nasza gromada jest bardzo liczna i posiada kilku bardziej charakterystycznych członków. Bardzo mi się spodobała June - uciekła od męża, jest tamtejszą feministką, jest lekarką i wszystkich wkurza. Poldi - zakochany dzieciak w dużo starszej kobiecie. Christine - matrona chyba miliona dzieci, nieporadna i kłótliwa. Tak więc bohaterowie są naprawdę sympatyczni i całkiem realistyczni, jednak mają swoje wady. Wszyscy próbują żyć w miejscu gdzie przewagą nad człowiekiem ma przyroda.
Mamy też motywy zabójstwa, kazirodztwa, cudzołóstwa, ojcobójstwa, zdrady i porwania. Istny misz masz. Ta mnogość wydarzeń byłaby super, gdyby nie czas akcji. Trwa ona chyba ze 40 lat i momentami strasznie się wlekła. Kolejne opisy codziennego życia zaczynały mnie nużyć. W sumie największą radochę miałam z całkiem porządnych map Chile na początku książki. Jest to książka bardzo barwna i wielowątkowa. Najbardziej pasuje mi do niej określenie: wielka epopeja rodzinna. Do niektórych bohaterów się przywiązałam, innych znienawidziłam. Jak dla mnie za mało było opisów krajobrazów i natury. Gdybym nic o Chile nie wiedziała, pomyślałabym, że rosną tam tylko araukarie i nic więcej, aha, i że jest dużo bagien. A to przecież nieprawda, bo pewnie sporo z was słyszało o pustyniach, wulkanach i wysokich Andach.
Podobno ma być część druga tej historii, przynajmniej tak mówi sama autorka na końcu książki, ale chyba nie nie chcę się przebijać przez życiowe historie kolejnych pokoleń imigrantów.
Podobno ma być część druga tej historii, przynajmniej tak mówi sama autorka na końcu książki, ale chyba nie nie chcę się przebijać przez życiowe historie kolejnych pokoleń imigrantów.
Szczegóły
Tytuł: W krainie ognistego kwiatu
Tytuł oryginalny: Im Land der Feuerblume
Autor: Carla Federico
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 656
Tytuł: W krainie ognistego kwiatu
Tytuł oryginalny: Im Land der Feuerblume
Autor: Carla Federico
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 656