sierpnia 17, 2016

Promyczek - Kim Holden


Czasami lubię sobie popłakać przy książce. Ale tylko czasami. Jeśli trafiam na wzruszające fragmenty bardzo często lecą mi łzy z oczu, ale to tak przez chwilę. Przy Promyczku ryczałam przez prawie 200 ostatnich stron! I wiecie co? To wcale nie było fajne. Chciałam spokojnie dokończyć książkę, ale się nie dało. Zaciskałam zęby i modliłam się, żeby to był już koniec. Zmęczyłam się tą historią i to bardzo. Szczerze mówiąc nie była jakaś bardzo niezwykła.


Katie jest tytułowym promyczkiem. Jest radosna, szczęśliwa i zmienia życie innych ludzi mimo, że jej własne było ekstremalnie ciężkie. Przeprowadziła się z San Diego w Kalifornii do Minneapolis na studia. Jest niesamowicie pozytywną postacią i od razu ją polubiłam. Ma najlepszego przyjaciela, który jest gwiazdą rocka – Gusa, nowych kolegów z akademika – Petera i Claya, oraz koleżankę z nowej pracy w kwiaciarni – Shelly. Zmienia życie ich wszystkich wpuszczając w nie swój entuzjazm i blask. W pobliskiej kawiarni poznaje Kellera, którego życie zmieniła najbardziej i który zakochał się w niej. Ale Kate się nie zakochuje, a raczej stara się tego nie robić, bo nie ma przed sobą przyszłości. 

Wszyscy reklamowali tą książkę jako cudowną i genialną. Bardzo mi się podobała, ale jest zwyczajna. Nie ma w niej nic odkrywczego, co nie byłoby już opisane.. Pierwsza połowa była ekstremalnie nudna. Nie działo się absolutnie nic poza zwykłym życiem studenta, który kursuje między akademikiem a kawiarnią. Szczegółowe opisy codziennych zajęć może na początku były ciekawe, ale potem mi się lekko przejadły. Książka jest bardzo długa i na plus wyszłoby skrócenie jej o połowę. Właśnie mniej więcej od połowy następuje kumulacja wszelkiego smutku, kiedy dowiadujemy się o pewnych okolicznościach. 

Nie mówię, że nie powinieneś realizować celów i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, 
a przyszłość wcale nie jest taka pewna.

Powieść ta posiada słodko-gorzkie zakończenie. Jest w nim pełno śmierci, ale też życia i nadziei. Fajnie, że autorka postanowiła nie spuszczać z nieba cudu i wszystkiego odmieniać. Jeśli jesteście bardzo twardoskórzy to przynajmniej na końcu powinniście uronić parę łez. Ja byłam płaczem kompletnie wykończona i czytałam, żeby tylko tą książkę za jednym zamachem skończyć i nie musieć się męczyć później, w wyniku czego po czytelniczej nocy wyglądałam nie za ciekawie z opuchniętymi od płaczu oczami.

Myślę, że dla wielu osób ta historia może być tą najlepszą i jedyną. Przyznam, że dawka cierpienia przenikająca z jej kart w czytelnika jest dużo większa niż ta z Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes. Poruszyła mnie, podobała mi się, ale chyba za bardzo się nią zmęczyłam, a podczas czytania dobrej książki powinnam jednak odczuwać przyjemność. Po skończeniu jej odczułam wielką ulgę, że książka jest już za mną. 

Masz przed sobą wspaniałe życie. Przeżyj je co do minuty. Zacznij już teraz.

Mimo wszystko naprawdę ją polecam, szczególnie osobom, które lubują się w pięknych, płaczliwych historiach pełnych słońca, ale też cieni. Mój zachwyt utonął w morzu zużytych chusteczek higienicznych, ale smakosze takich książkowych klimatów będę zadowoleni. 

Szczegóły:
Tytuł: Promyczek
Tytuł oryginału: Bright Side
Autor: Kim Holden
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 592

Brak komentarzy: