kwietnia 11, 2016

Marsjanin - Andy Weir

Tak. Przeczytałam moją pierwszą książkę stricte science-fiction (nie liczę paru części Gwiezdnych wojen, które były słabe). I wiecie co? Uwielbiam tę książkę i uwielbiam moje idealne wydanie tej książki. Przyznacie mi chyba rację, że wygląda lepiej w pomarańczach niż z okładką filmową.

Mark Watney razem z pięcioma członkami załogi misji Ares 3 wylądował na Marsie. Po 6 solach misji badawczej (1sol = 24h40min) załogę zaskoczyła olbrzymia burza pyłowa. NASA ewakuuje misję i wtedy to się stało. Mark dostał odłamaną anteną, która przebiła jego bok i przy okazji kilka monitorujących jego życie systemów wbudowanych w skafander. Dowódca misji otrzymała informację o zaniku funkcji życiowych Watneya. Załoga przedzierając się przez burze dotarła do MAVu i... odleciała na ziemię.  Zaczyna się pasjonująca i dramatyczna walka Watneya o przetrwanie.

Uwielbiam jego poczucie humoru. Biorąc pod uwagę fakt, że jest sam na planecie, to radzi sobie świetnie. Watney kombinuje jak może, żeby przeżyć. Jako pierwszy robi ma Marsie mnóstwo rzeczy i lubi się tym chwalić w dzienniku. 

Tak, oczywiście, taśma klejąca działa w niemalże próżni. 
Taśma klejąca działa wszędzie. 
Taśma klejąca jest magiczna i powinna być czczona.

Cóż, po jakimś czasie NASA okrywa, że Mark żyje, ale nie mają ze sobą łączności. Watney przygotowuje się do podróży przez pustkowia czerwonej planety mającej trwać wiele tygodni. A cel jest jeden - ratunek. Kiedy Mark niszczy drogie sprzęty i kombinuje jak by tu przetrwać, NASA na ziemi sra w gacie i przygotowuje misję ratunkową. Wszyscy ludzie jednoczą się, aby sprowadzić Watneya do domu i właśnie to, jak wszyscy współpracują nie bacząc na dzielące ich poglądy jest świetne.

      Jak to jest? - zastanawiał się. Utknął tam,  myśli, że jest całkiem sam i że go opuściliśmy. Jaki to         ma wpływ na ludzką psychikę. Odwrócił się do Venkata.
        - Zastanawiam się, co teraz myśli
                                                 WPIS W DZIENNIKU: SOL 61.
                        Jak Aquaman może kontrolować wieloryby? To ssaki! Bez sensu.

Opisy reakcji chemicznych, obsługi aparatury czy też oprogramowania urządzeń są niesamowite. Żeby wymyślić takie coś, to trzeba mieć mózg. Autor jest z wykształcenia informatykiem, wię co go trochę tłumaczy, ale ja i tak jestem pod ogromnym wrażeniem. Z chemią i fizyką nigdy nie było mi po drodze, ale wszystko jest bardzo realistyczne. Niektórych opisy szczegółowych działań Marka mogą nużyć, miałam może dwie malutkie chwile zwątpienia, ale w większości przypadków czytałam je ze szczerym zainteresowaniem. 

[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko co piszesz, 
 nadajemy na żywo na cały świat.
                            [12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (. Y .)


Jak już się pewnie zorientowaliście, książka jest niesamowicie zabawna ale też dramatyczna. Moda na kosmos rozkwita. Po sukcesie Gwiezdnych wojen przyszedł czas na Marsjanina. Co będzie dalej? Książkę naprawdę polecam, bo to świetne science-fiction dla każdego. A jeśli znacie się choć trochę na naukach ścisłych i matmie, już na wstępie będziecie mieć przewagę.


Szczegóły:
Tytuł: Marsjanin
Tytuł oryginału: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 384


TROSZKĘ O EKRANIZACJI
Zaraz po przeczytaniu książki oglądałam też film. Jest świetnie wyreżyserowany. Mars jest super przedstawiony - czerwona planeta i w ogóle :) W filmie położyli większy naciska na dramatyzm i brakowało mi tych zabawnych momentów. Ja bym najchętniej wycięła wszystkie śmieszne kawałki z książki i wkleiła do scenariusza, ale w sumie tak nie było źle. Trochę po macoszemu potraktowano podróż Marka przez Marsa, ale za to Hab i jego wyposażenie zostały świetnie przedstawione. Teraz mam wszystko ładnie zobrazowane, bo czasami nie mogłam sobie wyobrazić poszczególnych elementów. Obsada filmu też jest dobra. Matt Damon jako Watney pasował mi, tak samo jak cała reszta załogi. Dodatkowo dorobili końcówkę, która wyjaśnia losy bohaterów po zakończeniu misji, co było bardzo fajne i chyba tego jednego elementu mi w książce zabrakło. Film również bardzo polecam:)


Brak komentarzy: