stycznia 10, 2016

Łuska w cieniu - Rachel Hartman

Po całkiem niezłej części pierwszej, która sprawiła wrażenie wstępu do "wielkiej" historii, Łuska w cieniu zaliczyła klapę. Byłam szczerze uradowana, kiedy wzięłam tę książkę do ręki, ale po skończeniu czułam tylko wyczerpanie. Od dawna nie czytałam książki tak długo.

Królestwu Goreddu zagraża smocze powstanie i wojna. Jedyną szansą na obronę jest zebranie w jednym miejscu wszystkich pół-smoków, aby łącząc umysły stworzyły coś na kształt bariery. No spoko. Pomysł wydaje się fajny. Nasza bohaterka Serafina wyrusza na wyprawę w celu znalezienia wszystkich jej pobratymców. W tym momencie mam skojarzenia z drużyną pierścienia, ale niestety, Serafinie zupełnie nie udało się zagrać Froda Bagginsa. Przez większą część książki idą i idą i znajdują jakiegoś pół-smoka, który wcale nie chce iść z nimi i znowu idą.... i miałam powoli dość tej wędrówki, na której nie było żadnej większej przygody i niczego konstruktywnego nie robili. Jedyne co to ciągle zmagali się z pół-smoczycą Jannoulą , która postanowiła zapanować nad umysłami ludzi. 

Serafina odwiedziła na swojej drodze kilka różnych krajów, które charakteryzowały się odmienna kulturą i językiem. To mi się podobało - ta odmienność i nawet gramatyczne rozważania nad częściami mowy. Widać tu dużą pracę autorki co dało efekt dużej plastyczności opisów poszczególnych kultur. 

Mapa. Gdzie jest mapa? Bardzo trudno było mi się zorientować jaki kraj gdzie leży. Pojawiło się tez kilka nieścisłości np. Serafina pojechała z Goreddu do Ninysy, potem do Samsanu, a następnie morzem popłynęła do Porfirii, bo inaczej się nie da. Skoro się nie da, to dlaczego za kilkadziesiąt stron pojawia się informacja, że ktoś tam lądem wraca z Porfirii do Goreddu? Nie zaważa to jakoś szczególnie na całości książki, ale mi nie umknęło (może dlatego, że mam geograficznego fioła).

W tej części polityka troszkę kulała. Zupełnie jakby sama autorka za bardzo się w niej zaplątała. 
Było jej dość dużo, a te fragmenty wcale nie pomagały w przyśpieszeniu akcji. Niektórych mogą irytować bohaterowie. Istnieje tu wyraźny podział na dobro i zło. Postacie są białe lub czarne i nie znajdziemy nikogo stojącego pośrodku, kto się waha i toczy jakąś wewnętrzną walkę. 

Spodziewałam się czegoś więcej. Pomysł był niezły, ale wykonanie kiepskie. Jednak przeczytałam, bo byłam ciekawa jak się wszystko potoczy. Nie mam pojęcia czy będzie trzecia część, bo w tej wszystko się wyjaśniło i nie zaczął się na koniec żaden wątek, ale musiałabym się bardzo mocno zastanowić, czy mam ochotę na kolejny tom.

Szczegóły:
Tytuł: Łuska w cieniu
Tytuł oryginalny: Shadow Scale
Tom: 2
Autor: Rachel Hartman
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 480

6 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się kiedyś nad kupnem pierwszego tomu, ale w końcu zrezygnowałam i kupiłam cos innego. Nie wiem czy była to dobra decyzja, ale jednak ciekawi mnie ta seria :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji mam ochotę na pierwszy tom, ale zniechęcona jestem do drugiej części :) Niestety często tak bywa, że kolejne tomy nie utrzymują poziomu :/
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogółem kocham smoki - całym sercem. Dlatego jaram się każdą książką, która do nich nawiązuje. Mam dwa tomy tej serii i liczę na to, że już niebawem się z nimi zapoznam!

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam czytać o smokach. Dlatego zaczęłam tę serię :))

      Usuń
  4. Przeczytałam "Serafinę" i nie ma zamiaru sięgać po kontynuację tej książki. Niby wszystko fajnie- dobrze przemyślana fabuła, ciekawi bohaterowie, zadowalające zakończenie. Szkoda tylko, że ta książka jest tak piekielnie nudna! Autorka zanudziła mnie swoim stylem. Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie :/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń