marca 15, 2015
Lewa Ręka Boga - Paul Hoffman
Ta książka to jakaś pomyłka. Przedstawia alternatywną rzeczywistość i jest parodią chrześcijaństwa z naciskiem na katolicyzm. Hoffman zamienił Jezusa na Powieszonego Odkupiciela, a krzyż stał się szubienicą. Cała hierarchia tego para-kościoła ma niezmienioną formę, zakony, papież itp. Nie bardzo lubię książki związane z wiarą i ta chyba utwierdziła mnie w moim przekonaniu. Hoffman wyładowuje w niej wszystkie swoje żale na kościół.
Głównym bohaterem jest Thomas Cale, wychowany w jednym z zakonów. Po jakimś czasie ucieka z niego, spotyka kilku przyjaciół, wędrują razem... czyli standard. Nie wiem do końca czy towarzyszy Thomasa mogę nazwać przyjaciółmi, bo chyba nie za bardzo da się ogarnąć jego główne motywy i uczucia w pierwszym tomie serii. Jeśli to on ma być tą tytułową Lewą Ręką Boga, to na razie nie bardzo mu wychodzi. Spodziewałam się czegoś innego po tytule, który w jakiś sposób określa man tematykę.
Wracając do Hoffmana, on chyba sam nie bardzo wiedział jaki efekt chciał osiągnąć. Wiele książek drwi z religii w sposób zabawny, łatwy w odbiorze i to jest spoko, a ta pozycja jest bardzo sztywna i poważna. No szmira po prostu. Pomysł może i fajny, ale wykonanie poniżej wszelkiego poziomu. Niestety. Chwilami książka bardzo mi się ciągnęła, ale dzięki dynamicznej końcówce sięgnęłam po drugi tom, a raczej jego początek i dalej czytać nie zamierzam, to wiem na pewno. Przez początek nie da się przebrnąć. Czytając ma się wrażenie, że przedstawiony świat jest szary, brudny, pełen zła i wojen. Brakuje pozytywnych momentów. Wiem, że są osoby, którym się ta książka podobała, ja niestety do nich nie należę. Okładkę książki oceniam na 9/10, a treść 1/10.
Brak komentarzy: