marca 06, 2015
Gra o Tron - George R.R. Martin
Myślę, że każdy słyszał o tej książce. Za sprawą serialu produkcji HBO Martin zaistniał jako król fantasy. I słusznie, bo jego książka to istny majstersztyk. Przyznam się, że przygodę z Pieśnią Lodu i Ognia zaczęłam od serialu. Na szczęście nie straciłam dużo, bo serial jest bardzo wierny książce, przynajmniej pierwszy sezon.
Nie wiem jak opisać fabułę, bo jest kilka głównych wątków i kilku głównych bohaterów. To zapowiada dość długą serię książek. W pierwszej się wszystko zaczyna gmatwać. Ale o co chodzi? Tak w dużym uogólnieniu król przyjeżdża na północ aby poprosić swojego dawnego druha Neda Starka o zostanie królewskim namiestnikiem. Oczywiście królowi się nie odmawia. Na południe do Królewskiej Przystani wyrusza Ned i jego dzieci Arya (moja ulubiona) i Sansa. W domu z żoną Neda Cathelyn zostają Bran, Rickon, Robb i Jon Snow - bękart (osobiście bardzo go lubię). Dwór jest pełen intryg, polityki i nazwijmy to "szemranych interesów". Martin nie stroni od brutalnych i odważnych opisów rzezi, seksu, wojny. Ciekawą parę "dosłownie i w przenośni" stanowią królowa Cersei i jej brat Jamie Lannister, kryjący się przed wszystkimi ze swoim związkiem. Najbardziej podszedł mi wątek chłopczycy Aryi oraz Jona Snow na Murze na dalekiej północy.
Oglądacze serialu mogą mieć lekko zaburzony obraz książki, ponieważ dzieci Starków, to po prostu dzieci. Jon Snow ma 15 lat, a w serialu gra go dorosły facet. Chyba większość z was zna maksymę Starków Winter is coming albo You know nothing, Jon Snow (choć nie jestem pewna czy to jest akurat z tej części). Nie polecam przywiązywać się do bohaterów, tych głównych też to dotyczy. Martim uwielbia ich uśmiercać. Ledwo jakiegoś polubimy, on już nie żyje. Jednak książka jest zdecydowana warta przeczytania. To jedno z najlepszych fantasy jakie ostatnio przeczytałam.