stycznia 25, 2015

Wołanie kukułki - Robert Galbraith

Głównym bohaterem tej książki jest nieco ekscentryczny detektyw Cormoran Strike, któremu pomaga asystentka Robin. Kobieta przez pomyłkę trafiła do jego biura i zaczyna fascynować ją świat szefa. Mimo tego, że detektyw nie jest super przystojny i młody od razu pałamy do niego sympatią. Jego styl życia nie mieści się w żadnych znanych nam ramach, choć czasem jego specyficzny charakter może irytować.  Relacje Cormorana i Robin przypominają trochę te między Sherlockiem Holmesem a Watsonem. Z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych fragmentów opisujących rozmowy i wspólne sytuacje tej dwojki.

W księgarni mój wzrok padł na tą książkę przez ładną okładkę. Żyjąc w błogiej nieświadomości doczytałam do połowy, myśląc "hmm... to jest super". Następnie odwróciłam książkę, a tam napis mówiący, że Robert Galbraith to pseudonim J.K. Rowling. No szczęka mi opadła. Jak to się stało, że czytam książkę autorki Harry'ego Pottera? I nie zorientowałam się?

Styl w "Wołaniu kukułki" zupełnie nie przypomina tego z książek o młodym czarodzieju. Jak dla mnie jest duuużo lepszy i przede wszystkim dojrzalszy.

Bardzo mi się podoba osadzenie akcji powieści we współczesnym Londynie. Miło jest czytać o jakimś wydarzeniu i od razu kojarzyć go z rzeczywistością, z czymś o czym np, słyszeliśmy w wiadomościach. Problem zagadkowej śmierci gwiazdy jest ciekawy. Częste zwroty akcji nie pozwalają na wcześniejsze odkrycie kto był sprawcą. Konstrukcja wątku zabójstwa jest dużym plusem, widać, że była dokładnie przemyślana.

Brak komentarzy: