kwietnia 26, 2016

Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie - Anna Wojtacha

Dziennikarkę i reportażystkę Annę Wojtachę znam już z książki Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji. Zachwycona jej stylem i stopniem w jakim  książka mnie wciągnęła postanowiłam sięgnąć po jej jeszcze jedną, poprzednią książkę. Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie to reportaż z różnych linii frontów i rzeczowy opis zawodu korespondenta wojennego z wszystkimi blaskami i cieniami. Jest niesamowicie, rzeczowo i prawdziwie. Autorka raczej nie pozwala sobie na opisy swoich emocji i uczuć, ale w niektórych sytuacjach po prostu nie da się o nich nie wspominać.

Gdzie zabiera nas Wojtacha? Po pierwsze do Gruzji na wojnę o Osetię Południową między Gruzją a Rosją, a konkretnie do gruzińskiego miasta Gori. To chyba ten reportaż najbardziej mi się podobał. Może dlatego, że interesuję się tamtymi rejonami, a może dlatego, że to była jeszcze taka mniej profesjonalna wojna. Mówiąc to, mam ciągle "przed oczami" zaskakujące opisy armii rosyjskiej, składającej się w większości z młodych chłopców i mężczyzn w trampkach, niemających pojęcia gdzie w ogóle są i o co walczą. Wojtacha nawiązała z nimi dość dobry kontakt. Wszystkie osoby w tej części były mega sympatyczne i na swój sposób wyróżniające się. No po prostu była niezła akcja! Dzikie rajdy samochodowe, ostrzały i wspaniała gruzińska kultura. Ale nie zapomnijmy o strasznych i wstrząsających opisach działań wojennych, ofiarach, śmierci, wyczerpującej pracy, czyli robienie relacji, rozmów telefonicznych, lajfowanie -  przy okazji poznajemy trochę dziennikarskiego żargonu. W kolejnych historiach jest jeszcze straszniej. W Strefie Gazy jest chyba najbardziej niebezpiecznie i wstrząsająco. Nowoczesna wojna zbiera żniwo, a cierpią przede wszystkim cywile i dzieci. Najsmutniejsze i szokujące były opowieści o rannych i okaleczonych dzieciach. Łzy się zbierały w oczach. Z miejsc niebezpiecznych odwiedzamy też Afganistan i żyjące tam kobiety, zamachy terrorystyczne w Indiach oraz Tajlandię.

Autorka podkreśla, że wojenna rzeczywistość rządzi się innymi prawami. W książkę jest cała masa czarnego humoru. Niektórych może to razić, ale bardzo ładnie zostało wytłumaczone, dlaczego dziennikarze zachowują się tak, a nie inaczej. Wojtacha wspominała nawet  Ogiego - "jej" rosyjskiego snajpera i przyjaciela. Miło było to czytać przeczytawszy najpierw Zabijemy albo pokochamy. Myślę, że znając tamtą książkę, ta historia wydała mi się pełniejsza, bo już wcześniej poznałam osobowość i styl bycia autorki.

Dowiadujemy się co się dzieje za kamerą i kiedy jest wyłączona. Zawód korespondenta wojennego okazał się równie niebezpieczny, co zawodowego żołnierza, tyle że dziennikarze nie mają wojskowego wyszkolenia. Często ryzykują życie pokazując światu prawdę. Nie zdawałam sobie sprawy, że poza kamera tyle się dzieje. Czasami ekipy z Polski zgrywały strasznych twardzieli, nawet w niebezpiecznych sytuacjach. Czytało się to świetnie, ale z drugiej strony myślałam sobie: "idioci, dlaczego nie biegną do schronu?". Polska ekipa często była pierwsza na miejscu akcji i mogła się pochwalić unikalnymi zdjęciami na które zagraniczni reporterzy patrzyli z zazdrością. Podsumowując, jest to kawał świetnie napisanego reportażu, który otwiera oczy na liczne problemy współczesnego świata. Nie jest to nic nowego i odkrywczego, bo o tych wojnach powiedziano już chyba wszystko, ale bardzo mnie ta książka wciągnęła. Napisana jest w pierwszej osobie, przez co jest bardzo dynamiczna. Chyba staję się powoli fanką tego gatunku, o co bym się nie podejrzewała. 

Szczegóły:
Tytuł: Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie
Autor: Anna Wojtacha
Seria: Bieguny
Wydawnictwo: Carta Blanca
Liczba stron: 208

Brak komentarzy: