maja 04, 2015

Starcie Królów - George R.R. Martin

Na niebie pojawia się kometa i... wszyscy twierdzą, że to znak dla nich, że przyniesie im szczęście. No nie do końca wszystkim, jak już się o tym przekonaliśmy w poprzedniej części (kochany Martin uwielbia zabijać swoich bohaterów). W Westeros królowie pojawiają się jak grzyby po deszczu. Po śmierci która Roberta Baratheona  żelazny tron przypada Joffrey'owi (szczerze go nienawidzę). Królem ogłasza się też Stannis Baratheon i jego młodszy brat Renly. Tymczasem na północy królem obwołuje się również Robb Stark i wyrusza w zbrojną wyprawę na południe. W kraju zapanował strach, głód i wojna - to widzimy od podszewki w wątkach z Aryą. Nasilają się niepokoje za Murem. Nocna Straż z Jonem Snowem zapuszcza się na tereny dzikich. Ilość wątków w powieści zwala z nóg. Trzeba się nieźle skupić, żeby nie pomieszać faktów, wydarzeń i postaci.
Mój ulubiony bohater Tyrion, musi zmierzyć się z rolą królewskiego namiestnika. Sansa przeżywa trudne chwile na dworze. Dodatkowo Theon Greyjoy niepokoi Winterfell z Branem i Riconem. Na wschodzie, za morzem pojawiają się plotki o smokach.

W tej części najbardziej mnie urzekła opowieść o Catelyn Stark i jej matczyna miłość i niepokój o los swoich dzieci rozproszonych po Westeros. Uderza nas to, jak poważna jest sprawa wojny i kwestia przeżycia. W opozycji stają bohaterowie, którzy wojnę traktują jak grę, bardziej na luzie, bez zmartwień. I taki właśnie jest Renly i Joffrey.

Poznajemy nowe postacie. Melisandre jest kapłanką Pana Światła, czerwonego Boga R'hllora. W niektórych częściach królestwa przestaje się czcić siedmiu, zastąpił ich jeden Bóg. Znajome? Sprawia to wrażenie nawiązania do chrześcijaństwa. Jej postać sprawia, że powieść jest jeszcze bardziej tajemnicza. Kolejną osobą jest kobieta-rycerz Brienne z Tarthu, która jest bardzo sympatyczną postacią i od razu ją polubiłam.

W książce pojawią się znacznie więcej mistycyzmu i magii niż w poprzednim tomie. Bliżej poznajemy świat smoków, Innych i Dzikich. Byłam szczerze przerażona czytając fragmenty o wyprawie za Mur. Książka jest przesycona erotyzmem i brutalnością. Nie polecam jej czytelnikom o słabszych nerwach. Zaskakuje, zadziwia i powoduje opady szczęki w wielu momentach. Ginie coraz więcej osób. Zwroty akcji są brutalne, często się zdarzają, ale nie są przy tym w żaden sposób przewidywalne. Wątki postaci są niesamowicie przemyślane. Powiedziałabym, że Martin dopieścił je w każdym calu. Realizm bohaterów i tego co ich spotyka jest świetny. Nawet ci z trzeciego planu i dalej nie są płascy, mają swoje osobowości i charakterystyczne cechy.

Co może zmęczyć? Polityka i intrygi - te jest coś co w Starciu królów przeważa. Osobiście bardziej lubię opisy walk i przygód niż filozoficzne rozważanie doradców królów i nie tylko, ale nie jest to coś nie do przejścia. Polityka kształtuje to, co i jak się dzieje "w terenie", poza zamkiem. Jest więc bardzo istotną kwestią.
Polecam wszystkim fanom Gry o Tron przeczytanie Starcia Królów. Ta książka rozłożyła mnie na łopatki.


Szczegóły
Tytuł: Starcie Królów
Tytuł oryginalny: Clash of Kings 
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Tom: 2
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 1022

4 komentarze:

  1. Poznałam powieści Martina tylko dzięki serialowi HBO, przyznaję. Zaskoczyły mnie tym, jak dobrze są napisane, jak również mnogością wątków i postaci, które się ze sobą przeplatają. Cała seria jest świetna.
    Jakkolwiek to serial skłonił mnie do sięgnięcia po nią, im bardziej zaczął on odbiegać od oryginalnej historii, tym bardziej mnie to irytowało, aż w końcu po długim wyczekiwaniu na ostatni sezon obejrzałam kilka odcinków i moje rozczarowanie sięgnęło zenitu. Rzuciłam serial i teraz wyczekuję tylko na Wichry Zimy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekam na Wichry Zimy. Pierwszy sezon serialu był niesamowicie zgodny z książką - HBO mi zaimponowało. Niestety w ostatnich sezonach zaczęli coś kręcić za bardzo. ;))

      Usuń
  2. To dopiero kolejne tomy zmęczą Cię polityką :D Mnie ona zwykle interesuje o wiele bardziej niż same bitwy - jest ciekawsza, bardziej tajemnicza. Bitwa może być wygrana lub nie, tylko dwie opcje. W PLiO jest ich naprawdę dużo, a poziom intryg zaskakuje. Sa tak niesamowicie skomplikowane i zaskakujące, że naprawdę nie wiem, jak Martin je stworzył. Nie dziwię się, że tak dużo czasu zajmuje mu pisanie - w końcu żeby stworzyć coś tak skomplikowanego trzeba go duuużo.
    Pozdrawiam,
    Szara kawiarenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już przeczytałam ;)) rzeczywiście, polityka króluje. Ale i tak najbardziej lubię wątek Aryi ;)

      Usuń